K: Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie.

W: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Słowo Boże

  • A gdy on [Piłat] odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu. Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił? Odpowiedzieli: Barabasza. Rzekł do nich Piłat: Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem? Zawołali wszyscy: Na krzyż z Nim! Namiestnik odpowiedział: Cóż właściwie złego uczynił? Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: Na krzyż z Nim! Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz. A cały lud zawołał: Krew Jego na nas i na dzieci nasze. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie. (Mt 19-26)

 

 

  • Jezus powiedział do swoich apostołów: «Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.

 

Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony». (Mt 10, 17-22)

Rozważanie

„Lud wykrzyczał wyrok śmierci na Kogoś, kto uzdrawiał, wyganiał złe duchy, wskrzeszał, rozmnażał chleb. Tłum zażądał najgorszej kaźni dla Kogoś, kto nigdy nikomu nie wyrządził najmniejszej krzywdy, a za to tysiącom wyświadczył największe dobrodziejstwa. Ten tłum wreszcie skorzystał z opcji ‘za wyborem’ i wybrał życie dla bandyty, byle tylko nie ocalał Jedyny Sprawiedliwy. A przecież każdy z osobna placowy krzykacz, przyciśnięty do muru, musiałby przyznać, że nie wie, dlaczego się tak zachował. […]

Kiedyś panowało wśród chrześcijan pełne pychy przekonanie, że Żydzi ukrzyżowali Pana Jezusa. Oni. Bo my jesteśmy czyści. My byśmy Go wyłącznie bronili. Aha. A to zbiorowe ukrzyżuj!, jakie wciąż i wciąż rozlega się na ulicach pod adresem braci najmniejszych Jezusa [dzieci nienarodzonych – przyp.red.], to co, krasnoludki?” (F. Kucharczak, Tłumne omamienie, „Gość Niedzielny” nr 46/2020).

Może w pierwszej chwili trudno będzie nam przyjąć, że proces Pana Jezusa… wciąż trwa i wciąż wydawany jest na Zbawiciela wyrok skazujący! Także… w naszej Ojczyźnie! Ale dlaczego?! Przecież nikt nie był i nie jest w stanie udowodnić naszemu Panu żadnej winy, żadnego grzechu!

Czy wierzących ludzi może taka sytuacja dziwić? Przecież Pan Jezus wyraźnie prześladowania swoich uczniów – a zatem i Jego Kościoła, czyli nas – zapowiedział! Prymas Tysiąclecia przewidział, że jeśli ktoś będzie chciał zniszczyć nas, Polaków, zacznie od walki z Kościołem. Ale też kazał nam dostrzegać ogromną szansę w tych atakach prześladowców:

„Jednak nie trzeba wyrzekać się tych apostołów nienawiści, którzy szukają Boga z nienawiścią w sercu i wszystkim głoszą swoją nienawiść. W nienawiści jest wiara, jest lęk, jest uznanie mocy, jest obawa przed wpływami. Przyjdą ludzie, którzy odrzucą nienawiść i zrozumieją nienawidzonego Boga. Prześladowcy Boga pracują dla Jego chwały. Niewiara ma swój sens: nie tylko w tym, że ujawnia słabsze mózgi o nędznej pojemności, niezdolne ogarnąć Boga, ale przede wszystkim w tym, że jest zachętą do wysiłku myślowego, do szukania Prawdy, do wnikliwości, niepokoju. Zdumiewająca rzecz, ilu szatanów wyznawało swą wiarę w Bóstwo Chrystusa (Łk 4, 33-41). Chrystus kazał im milczeć, lecz oni nie mogli milczeć: musieli głosić „Świętego Bożego”.

Czy jako ludzie wierzący jesteśmy – musimy być – bezradni, skazani na klęskę, na zejście do podziemia? Nie! Pod warunkiem, że dokonamy jasnego i konsekwentnego wyboru: komu chcemy służyć: Bogu czy Mamonie (zob. Mt, 6. 24).

Św. Jan Paweł II krytykował postawę ludzi, którzy twierdzą: „Jezus – tak, Kościół – nie”. Dziś wielu mówi „nie” samemu Bogu. I chodzi tu – jak określił Ojciec Święty – nie tyle o ateizm, ile o milczącą apostazję. Wierni stopniowo, wręcz niezauważalnie odchodzą nie tylko z Kościoła, ale i od Boga. Nie negują Jego istnienia, ale egzystują już bez Niego. „Żyjemy w świecie, w którym Boga jakby nie było, jest tylko nasze widzimisię” (ks. Jan Twardowski). 

Jak ratować takich ludzi? Muszą spotkać się „z człowiekiem, który jest chrześcijaninem na cały etat” (papież Franciszek).

Ofiarowanie siebie

Przyjmij, Panie, całą moją wolność; przyjmij pamięć, rozum i całą wolę. Cokolwiek mam i posiadam, Tyś mi to dał. Wszystko to zwracam Tobie i całkowicie poddaję panowaniu Twojej woli. Daj mi tylko miłość ku Tobie i Twoją łaskę, a będę dość bogaty; niczego więcej nie pragnę.

Pytania do osobistej refleksji

„Daj przykład, nie wykład” – współmałżonkom, dzieciom, chrześniakom, koleżankom i kolegom w szkole, pracy… Czy i jak wykorzystujesz okazje do najbardziej podstawowego apostolstwa? „Ewangelizacja nie jest najważniejszym zadaniem Kościoła, ale jedynym” (Św. Paweł VI, „Evangelii nuntiandi”).

Panie Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem!